Nie ma dla mnie piękniejszego zapachu niż delikatna woń soczystych pomarańczy i dochodzący z piekarnika korzenny aromat bożonarodzeniowego piernika. Od czau przeczytanej wiele lat temu "Dziewczyny z pomarańczami" skandynawskiego pisarza Josteina Gaardera te cytrusowe owoce kojarzą mi się ze słonecznymi barcelońskimi uliczkami, skandynawskim targowiskiem i miłością, tą jedną i na całe życie. Polecam zwłaszcza panom, którzy nie zdają sobie sprawy jak pomysłowe, sprytne i zdeterminowane bywają z pozory łagodne i delikatne kobiety, gdy bardzo im na czymś zależy. Powieść zachwyca spójnością fabuły, plastycznościa opisów i ogromnym zamiłowaniem autora do astronomii, która po lekturze książki nikogo nie pozostawi obojętnym na zgłębianie tematyki ciał niebieskich, ani na smakowanie pomarańczy.
Tymczasem w mojej kuchni pachnie skórką pomarańczową, miodem i suszonymi jabłkami. Ostatnie pierniczki rosną w zakamarkach piekarnika przyoblekając głęboko orzechowy kolor.
W powietrzu czuć zbliżające się święta, choć brakuje jeszcze żywej choinki pachnącej świeżym igliwiem, światełek mieniących się najróżniejszymi kolorami i całej rodziny, ten jedyny dzień w roku zgromadzonej razem.
Pierniczki
(na wieczory dla zakochanych)
1 jajko
2 szklanki mąki
1/3 szklanki cukru pudru
2-3 łyżki miodu
50 g miękkiego masła
łyżeczka sody
łyżka zmielonego cynamonu
przyprawa do piernika (całe opakowanie)
Masło połączyć z jajkiem i miodem. Wymieszać na gładką masę. Dodać przesianą mąkę, cukier puder, sodę, a następnie cynamon oraz przyprawę do piernika. Zagnieść ciasto i uformować z niej kulę. Włożyć ciasto do lodówki na 20 minut. Rozwałkować ciasto i powycinać dowolne kształty. Piec około15 minut w temperaturze 180 stopni. Ostygnięte pierniczki można dowolnie udekorować polewą lub lukrem. Aby pierniczki stały się miękkie i puszyste nalezy przechowywać je w metalowych puszkach wraz z rozkrojonym jabłkiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz