Od dzieciństwa marzyłam o tym, by zostać pisarką. Z zamiłowania do notowania, spisywania, zapamiętywania i odgrzebywania rozmaitości powstał ten blog, gdzie publikuję notatki kulinarne, fotografie ręcznie wykonywanych drobiazgów, recenzje przeczytanych książek, obejrzanych filmów i to wszystko, co na co dzień mnie zachwyca.


30 kwietnia 2012

o szyciu serduszkowych zawieszek


Wiosna na dobre już się zadomowiła, co prócz soczyście zielonych kobierców traw i kolorowych kwietniowych kwiatów widać również w rozpościerajacych się wszędzie promieniach wiosennego słońca.
Tak bardzo chciałoby się to słońce, światło i mnóstwo dobrej energii zabrać ze sobą w najbardziej zacienione zakamarki domu.
 
Z tej potrzeby odgrzebałam skrawki intensywnie żółtego materiału i zabrałam sie za szycie pozytywnych dodatków, jak chociażby pachnących zawieszek w sercowe wzory.
 
Materiał tak naprawdę jest dowolny. Ważne, by nie był sztywny, aby w łatwy sposób dało się go ujarzmić:)
Poniżej przedstawiam krótki fotograficzny poradnik krok po kroku co należy zrobić, aby takie serduszko wykonać.
 
Spróbujcie, a zobaczycie, w jak prosty sposób można upiekszyć i udekorować każde miejsce.
 
Pozdrawiam słonecznie!







27 kwietnia 2012

o wiosennych sałatkach i najpiękniejszych wspomnieniach z dzieciństwa


Wiosenne sałatki mają swój niezwykły urok. Przede wszystkim są bardzo proste w przygotowaniu, a składniki zerwać można z własnego ogródka warzywnego. Ze świeżymi ziołami nie mają sobie równych.


Sałatka z pomidorem i ogórkiem i wiejskim serem

opakowanie serka wiejskiego(ziarnistego)
duży ogórek
2 duże pomidory
szczypiorek
sól i pieprz
bazylia i mięta


Warzywa obrać i pokroić w kostkę lub w plasterki. Wymieszać z wiejskim serem.
Dodać pokrojony szczypiorek. Wymieszać. Doprawić solą, pieprzem i świeżymi ziołami -  bazylią oraz odrobiną mięty.
Smacznego!



Przygotowując tę sałatkę wróciły do mnie wspomnienia najpiekniejszych chwil mojego dzieciństwa - majowych i letnich wyjazdów z rodzicami, siostrą i kuzynostwem do letniskowego domu położonego na skraju maleńkiej wsi w Beskidzie Niskim. Dom wybudował najstarszy brat mojej babci, który jako młody chłopak cudem uniknął śmierci z rąk hitlerowców,  a jego życie mogłoby posłużyć za wzór niejednego scenariusza. Po wojnie wyjechał do Australii, gdzie założył rodzinę i jak zawsze wspominał - spędził najpiękniejsze chwile swojego życia. Wrócił do Polski, która niczym nie przypominała dzikiego i nieokiełznanego australijskiego kontynentu. Przywiózł z sobą całe mnóstwo pamiątek, które mnie jako dziecko ogromnie fascynowały, a z których najbardziej moją uwagę zwracały drewniane rzeźbione kangury i bumerangi. Pamiętam jak biegałam z najstarszym kuzynem po ogromnej łące, która ciągnęła się przed domem i testowałam ten australijski wynalazek. Ile było wtedy radości i dobrej zabawy. Zmęczeni siadaliśmy na werandzie, rzeźbionej przez wujka i zajadaliśmy sałatkę przyrządzona przez moją mamę, z tego, co rosło w ogrodzie. Zapraszaliśmy też sąsiadkę, przemiłą starszą panią, mieszkajaca samotnie w jedynym domu, jaki stał w okolicy. Zawsze przynosiła ze sobą zrobiony przez siebie, prawdziwie wiejski ser. Nigdy nie zapomnę tego smaku! Wieczorami chodziliśmy nad rzekę, która płynęła w szerokim korycie za łąką, nieopodal żwirowanej drogi, która prowadziła do naszego drewnianego domku. Pływaliśmy do zachodu słońca, a potem zawinięci w ręczniki wracaliśmy boso do domu. Wujek siedział na schodach werandy. Usmiechał się i żartował. Był taki pogodny. Widział w swoim życiu tak wiele zła, a nigdy nie pokazywał po sobie żadnego smutku. Cieszył się tym co ma. Siadaliśmy wtedy wokół niego i do późnej nocy słuchaliśmy jego opowieści.
A wczesnym rankiem, gdy budziły nas głośne trele ptaków, zbiegaliśmy na werandę, otwieraliśmy wszystkie okiennice wpuszczając do drewnianego wnętrza nieśmiałe promienie słońca i biegliśmy nad rzekę, zanim rodzice zdążyli nas zatrzymać...


25 kwietnia 2012

o wiosennych daniach pełnych zielonych witamin


Wiosną zielone mogą być nie tylko drzewa, ale także nasze codzienne posiłki. Szczególnie polecam świeży i smakowity szpinak, zawierajacy rekordowe ilości żelaza i minerałów, oraz soczyste, chrupiące brokuły.
A tymczasem posyłam własny przepis na:


Szpinakowy makaron z pieczarkami, cebulką i brokułami 

makaron szpinakowy - 1/3 opakowania
1 duża cebula
3 różyczki brokuła
6 niedużych pieczarek
25 dag jogurtu naturalnego
2 łyzki oliwy z oliwek

Cebulkę pokroić na cienkie plastry i wrzucić na rozgrzaną na patelni oliwę. Gdy się zeszkli, dorzucić pokrojone i oczyszczone pieczarki.  Brokuły ugotować z dodatkiem soli. Ugotować makaron.
Czekać aż cebula i pieczarki będą miękkie.
Powoli dodawać jogurt, nieustannie mieszając. Na koniec dodać pokrojone brokuły.
 Doprawić szczyptą bazylii.
Smacznego!



24 kwietnia 2012

o odpoczynku na świeżym powietrzu i ogrodowych inspiracjach


Nareszcie nadeszły pierwsze tej wiosny ciepłe i pogodne weekendy. Można bez obaw wyruszyć na rowerach za miasto, pojechać na wycieczkę, wybrać się na spacer, albo tak jak ja odpłynąć pracujac w ogrodzie, ciesząc się z kolejnych wystających z ziemi kwiatów. A przy okazji można przygotować wszystko co niezbędne, na nadchodzące majowe piknikowanie. Polecam wszystkim serdecznie!












A wszystkim miłośnikom rustykalnych wnętrz polecam najnowszy magazyn Joasi Green Canoe Style - Wiosna, tworzony z pasją, pełen przepięknych i ciekawych inspiracji, oraz równie magiczny blog autorki.
Pozdrawiam wiosennie!



23 kwietnia 2012

o szyciu, które relaksuje i o pełnych słońca babcinych poduszkach z falbanką

O tak, szycie relaksuje, jak mało które zajęcie. Porównywalną przyjemność sprawia mi jedynie grzebanie w ziemi, sadzenie ziół, kwiatów i czekanie na pierwsze zielone listki i pachnące pąki.
Ostatnio uszyłam pełne słońca powłoczki na poduszki, według babcinej receptury na poszewkę z falbanką.
Oto i ona.












21 kwietnia 2012

o białej odmianie hiacyntów


Moje śnieżnobiałe hiacynty zakwitły!
Posadzone w ubiegły czwartek potrzebowały zaledwie kilku dni by wypuścić pąki drobnych kwiatów. Roztaczają słodki intensywny zapach, rozjaśniają mieszkanie i przynoszą wiosnę.



17 kwietnia 2012

o muzyce, która odradza i pobudza do życia

Dziś opowiem o jednej z ostatnich książek Erica-Emmanuela Schmitta "Kiki van Beethoven". Książka ta nie jest klasyczną powieścią, czy opowiadaniem, jest czymś w rodzaju humanistycznego traktatu poświęconego muzyce. Główną tezą, z którą zmierza się autor jest asemantyczność muzyki, przekonanie, że muzyka posiada wyłącznie swoją logikę i rozwija się poza jakimkolwiek sensem, lecz mimo to wzrusza, dociera w głąb duszy, podsuwa myśli i tworzy w naszej wyobraźni imponujące obrazy.



Książka ujęła mnie swoją sugestywnością i precyzją, z jaką obudziła we mnie to, co postrzegałam dotychczas wyłącznie intuicyjnie.
W niezwykły sposób autor kreśli niekiedy psychologiczną, choć może lepiej byłoby powiedzieć humanistyczną sylwetkę Beethovena, gdyż bardziej niż muzykiem, geniuszem, czy kompozytorem był on właśnie humanistą.

"Kiedy wierzysz w ludzkość, nie lubisz człowieka takim, jakim jest, tylko takim, jaki powinien być. Trzeba mieć wizję ideału, żeby się wkurzyć. Gdy chce się być humanistą, trzeba zrezygnować z tłumu i zaakceptować samotność."

Beethoven, jak mało kto to rozumie, i przy pomocy muzyki wyjaśnia, że w centrum zainteresowania stoi istota ludzka; silna, duża, zachwycająca, nigdy się niepoddająca. Zaszczepia religię człowieka. Wiara w człowieka zastępuje u niego wiarę w Boga, co czyni jego muzykę pierwszą w historii humanistyczną muzyką.

"Największe dzieło Beethovena "Hymn do radości", pozostaje zarazem najbardziej dostępne: to msza ludzkości, która przyjmuje każdego, bez wyjątku, która pokazuje nam, że musimy pokonać cierpienie i rzucić się w radość."


Beethoven swoją muzyką prezentuje pewną koncepcję wszechświata, zbudowaną na wierze w pojedynczego człowieka. Choć sam, stawiając czoło całej masie przeszkód - biedzie, głuchocie, porażkom miłosnym, chorobom głęboko wierzył w ludzi, ale wiary tej nie należy mylić z indywidualizmem. Beethovenowi chodzi o ideę, według której jednostka ma dar, moc bycia sobą, zmieniania sobie współczesnych, a nawet potomnych, moc wpływania na społeczeństwo.
Beethoven ożywia emocje, wstrząsa uczuciami, podpowiada, że każdy człowiek może czemuś służyć, walczyć, zaangażować się, kochać.

Celem nie jest jednak zmiana losu człowieka, bycie nieśmiertelnym, wszystkowiedzącym, wszechmocnym, celem jest to, aby się w tym losie odnaleźć. Najpierw jednak trzeba zaakceptować swoją kruchość, słabość, cierpienie, bezradność, porzucić złudzenia, że wszystko wiemy. Beethoven buduje swoją moralność na fundamentach humanizmu, odwagi, dążeniu do wielkości i wyborze radości, a nade wszystko na nieporzucaniu zobowiązań.

Radość jest niczym innym jak przyjemnością życia i pragnieniem korzystania z niego. Radość to postawa, w której człowiek o nic nie prosi, niczego nie żałuje, na nic się nie skarży, za to celebruje, dziękuje. Radość jest wdzięcznością. To uczucie zupełnie odmienne od oszołomienia i rozrywek, którymi karmi się współczesność, nie próbując nawet radości. 

Zatem posłuchajmy!


13 kwietnia 2012

o odurzającym zapachu hiacyntów

Mało które kwiaty, tak jak hiacynty pobudzają do życia i odurzają swoim zapachem. Na aromat hiacyntów składają się niezwykle orzeźwiające, uderzająco świeże i odrobinę orientalne nuty zapachowe.
Hiacynty bowiem, to rośliny cebulowe o charakterystycznym, intensywnym, lecz prawdziwie wiosennym zapachu. Gęste kwiatostany przyoblekają białą, różową i niebiesko-fioletową barwę.
Hiacynty kosztują niewiele i są łatwe w pielęgnacji. Nie wymagają częstego podlewania, gdyż magazynują wodę w łodydze i cebuli.  Osiągają ok. 20-25 cm, więc niewiele więcej niż szafirki, krokusy i przebiśniegi.  Są ozdobą nazych ogrodów od marca do maja, lecz dzięki specjalnemu systemowi produkcji, można się nimi cieszyć już od późnej jesieni. Cebulki do pędzenia są dostępne w sprzedaży od sierpnia. Jeżeli jeszcze jesienią chcemy aby nasz dom wypełniła orientalna woń hiacyntów, musimy posadzić cebulki, tak szybko, jak to tylko możliwe, jednak nie później niż w pierwszym tygodniu września.

Wczoraj te ogromne cebulki hiacyntów wyszperałam na giełdzie kwiatowej i zabrałam do domu.
Posadziłam w słonecznej owalnej donicy i czekam z niecierpliwością, aż zakwitną białymi kwiatami:)






 P.S. Jeszcze nie pachną, ale już niebawem...

11 kwietnia 2012

o wiośnie w ogrodzie

I nastała wiosna.
A z nią soczysta zieleń trawy i blado-różane kobierce stokrotek, które każdego roku wędrują w coraz to nowe rejony ogrodu. 





Powietrze pachnie wychylającymi się z ziemi narcyzami i krokusami. Gałązki forsycji powoli się zielenią, by już niedługo zapłonąć słonecznym kolorem.






Jest pięknie!