Od dzieciństwa marzyłam o tym, by zostać pisarką. Z zamiłowania do notowania, spisywania, zapamiętywania i odgrzebywania rozmaitości powstał ten blog, gdzie publikuję notatki kulinarne, fotografie ręcznie wykonywanych drobiazgów, recenzje przeczytanych książek, obejrzanych filmów i to wszystko, co na co dzień mnie zachwyca.


30 stycznia 2012

Waniliowe bezy


Waniliowe bezy


4 białka
1 łyżka cukru pudru
1 szklanka cukru
szczypta soli
1 łyżeczka wanilii lub esencji waniliowej

Białko ubić z solą  i cukrem pudrem na sztywną pianę w dużym naczyniu. Stopniowo dodawać po łyżce cukru, nie przerywając ubijania. Na końcu dodać esencję waniliową. Piana powinna być sztywna i zachowywać kształt. Masę przełożyć do szprycy lub rękawa cukierniczego i wyciskać bezy o średnicy ok. 2 cm na blachę wyłożoną papierem do pieczenia lub pergaminem, zachowując odstępy. Można też nakładać bezy łyżeczką. Włożyć do nagrzanego do 180 stopni piekarnika. Piec, aż bezy staną się suche, ok. 45 minut. Następnie pozostawić do wystudzenia w piekarniku.
Smacznego!





* Przepis pochodzi z książki  "Nowa kuchnia włoska. Desery."

o odpoczynku pośród książek, pierwszym tegorocznym śniegu i zbożowych wypiekach

Ubiegłe sobotnie popołudnie było doprawdy zimowe. Mroźne styczniowe powietrze unosiło płatki spadającego śniegu wysoko nad ziemią. Cały grudzień czekałam na śnieg, a on kapryśnie pojawił się w najmniej odpowiednim momencie - akurat w czasie moich uniwersyteckich zmagań egzaminacyjnych. W sobotni wieczór, po trudach wielogodzinnego intelektualnego wysiłku, zawędrowałam wraz z siostrą na poddasze jednej z krakowskich kamienic, gdzie mieści się pewna przytulna księgarnio-kawiarnia. Już sam widok przestronnego pomieszczenia z regałami po brzegi zapełnionymi książkami uspokaja mnie i wycisza egzaminacyjne emocje. Nie pamiętam jak dużo czasu spędziłyśmy w tamtej księgarni. Pamietam za to cicho wydobywającą się z głośników delikatną muzykę, zapach białej kawy wędrujący pomiędzy drewnianymi stolikami w kawiarnianej części księgarni, jej głęboki i szlachetny aromat wymieszany z zapachem wiśni serwowanych jako składnik tamtejszych wypieków. Pamietam, że usiadłyśmy na wysokich drewnianych krzesłach, moja siostra ze stosem podróżniczych magazynów, pełnych imponujących fotografii czyichś wysokogórskich wspinaczek, ja z wojenną powieścią intuicyjnie zabraną z księgarskiego regału.
Pamiętam, że otworzyłam tę książkę i zatopiłam się w niej bez pamieci, na wiele następnych minut, a może nawet godzin. Serdecznie polecam.


"Zaczął sypać śnieg, piękny jak w bajce. Jakby niebo nie mogło się zdecydować czy całkiem się go pozbyć, czy jeszcze poczekać. Spadł jeden płatek, potem drugi, sześć, siedem płatków naraz. Wreszcie rozpadało się na dobre. Kiedy pada śnieg, myślała Emma, patrząc jak popołudnie znika w delikatnej, lecącej z nieba bieli, to nie może się zdarzyć nic strasznego. Wszystko co nagłe, gwałtowne, zamazuje się i zaciera..."
/Sarah Blake "Niedoręczony list", s. 129/
 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~


 
Śniadaniowe batoniki zbożowe


puszka mleka zagęszczonego słodzonego
250 g płatków owsianych górskich
75 g wiórków kokosowych
100 g suszonej żurawiny
125 g mieszanki nasion (pestki dyni, słonecznika, sezam)
125 g niesolonych fistaszków lub orzechów laskowych


Mleko w puszce podgrzać w garnuszku, ale nie do zagotowania. W misce wymieszać wszystkie suche składniki, dolać ciepłego mleka, dobrze wymieszać. Formę o wymiarach 23 x 33 cm wyłożyć papierem do pieczenia, na to wyłożyć przygotowaną mieszankę, wyrównać powierzchnię, oraz lekko ugnieść. Piec ok. 1 godziny w temperaturze 150 stopni. Po wyjęciu i przestudzeniu pokroić na prostokątne batoniki.
Smacznego!







* Przepis pochodzi z książki Nigelli Lawson "Nigella Ekspresowo". Podczas przyrządzania śniadaniowych smakołyków bardzo pomocne były również dla mnie wskazówki Joasi i Olci.

23 stycznia 2012

Zimowe przetwory

Konfitura pomarańczowa


2-3 kg pomarańczy
2 cytryny
3 szklanki cukru
3/4 szklanki wody
imbir


Pomarańcze i cytryny obrać, pokroić na grube kawałki, usunąć pestki. Wyczyszczoną skórkę z pomarańczy i cytryn zetrzeć do osobnego naczynia. W głębokim naczyniu zagotować wodę i cukier. Gdy syrop zacznie się gotować, wrzucić do niego pokrojone cytrusy. Dodać szczyptę imbiru. Smażyć na niewielkim ogniu. Regularnie mieszać. Gdy konfitura nabierze gęstej konsystencji dodać do niej startą skórkę z owoców. Następnie przełożyć do wyczyszczonych słoiczkó i zawekować.










22 stycznia 2012

Dzień Babci i Dziadka


Muffinki wiśniowe z konfiturą
(na Dzień Babci i Dziadka)


1,5 szklanki mąki
szklanka kandyzowanych wiśni
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
1,5 łyżeczki sody oczyszczonej
6 łyżek roztopionego masła lub oleju słonecznikowego
3/4 szklanki cukru
2 jajka
3/4 szklanki mleka
konfitura wiśniowa

W jednym naczyniu wymieszać suche składniki, w osobnym naczyniu rozmieszać jajka, mleko oraz masło Połączyć zawartość obu naczyń i wymieszać. Dodać wiśnie. Formę do muffinek wyłożyć papierowymi foremkami. Wypełnić je ciastem do połowy wysokości. Do każdej foremki dodać łyżeczkę konfitury i zalać ciastem do 3/4 wysokości.
Piec 20-30 minut w temperaturze 200 stopni.
Po upieczeniu wystudzić i oprószyć cukrem pudrem. Można też udekorować bitą śmietaną i wiśniami, polewą lub lukrem.
Smacznego!








P.S. Wszystkim babciom i dziadkom życzę smacznego i radosnego świętowania, a wnukom takich dziadków, jakich ja mam =)

13 stycznia 2012

Pierwsze tegoroczne wypieki


Waniliowe muffinki z orzechami


1,5 szklanki mąki
1 łyżka proszku do pieczenia
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka cukru waniliowego
5 łyżek cukru
1 łyżka ekstraktu waniliowego
2 jajka
1 szklanka mleka
szczypta soli
3/4 szklanki orzechów włoskich
6 łyżek roztopionego masła

Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia, cynamonem, cukrem, orzechami i solą.
W osobnym naczyniu rozmieszać jajka, mleko, masło oraz ekstrakt waniliowy.
Połączyć zawartość obu naczyń i wymieszać.
Formę do muffinek wyłożyć papierowymi foremkami. Wypełnić je ciastem do 3/4 wysokości.
Piec 20-30 minut w temperaturze 200 stopni.






Muffinki z orzechami i pomarańczą


1,5 szklanki mąki
1 łyżka proszku do pieczenia
6 łyżek cukru
2 jajka
1 szklanka mleka
szczypta soli
3/4 szklanki orzechów włoskich
6 łyżek roztopionego masła
starta skórka z 2 pomarańczy
3 łyżki konfitury z pomarańczy

Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia, cukrem, orzechami i solą.
W osobnym naczyniu rozmieszać jajka, mleko, masło oraz konfiturę i skórkę pomarańczową.
Połączyć zawartość obu naczyń i wymieszać.
Formę do muffinek wyłożyć papierowymi foremkami. Wypełnić je ciastem do 3/4 wysokości.
Piec 20-30 minut w temperaturze 200 stopni.





Muffinki śmietankowo-orzechowe

1,5 szklanki mąki
1 łyżka proszku do pieczenia
1 łyżeczka ekstraktu śmietankowego
6 łyżek cukru
2 jajka
1 szklanka mleka
szczypta soli
3/4 szklanki orzechów włoskich
6 łyżek roztopionego masła

Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia, cukrem, orzechami i solą.
W osobnym naczyniu rozmieszać jajka, mleko, masło oraz ekstrakt śmietankowy.
Połączyć zawartość obu naczyń i wymieszać.
Formę do muffinek wyłożyć papierowymi foremkami. Wypełnić je ciastem do 3/4 wysokości.
Piec 20-30 minut w temperaturze 200 stopni.



9 stycznia 2012

o popołudniowym przypływie twórczych inspiracji i marzeniach o prawdziwej zimie


Nic nie zapowiadało mojego dzisiejszego popołudniowego tworzenia i nagłego przypływu inspiracji. Wszystko zaczęło się całkiem niespodziewanie. Od zmywania poobiednich naczyń i natrafienia na metalową puszkę po świątecznych rurkach waniliowych. Choć przeznaczona była do wyrzucenia, pomyslałam, że przyda się na moje farby, albo pastele. Wyciągnęłam wiklinowy kufer z malarskimi akcesoriami, odgrzebałam powoli już wysychajace pastele i przełożyłam do nowego pojemnika. Miałam odłożyć wszystko na miejsce, gdy naszły mnie niespodziewane wyrzuty sumienia, że tak rzadko maluję, a potem pojawiła się myśl, że przecież pastele kruszeją i wkrótce nie będą już nadawały się do wykorzystania.
I tak ani się nie obejrzałam a już mazałam po śnieżnobiałym, grubym fakturowanym papierze.


4 stycznia 2012

o tęsknocie za śniegiem i emocjach zaklętych w muzyce

Należę do tych szczęśliwych kobiet, którym ojcowie zawsze powtarzali i mam nadzieję, jeszcze długo będą powtarzali, że są wyjątkowe. Szczególne, jedyne w swoim rodzaju, że nie muszą nikomu imponować i przesadnie starać się zwrócić na siebie czyjąś uwagę, bo to co najpiękniejsze jest w nich, a skoro jest, to inni wczesniej czy później to zauważą.
W dzieciństwie tata zimą często zabierał mnie i moją siostrę na spacer po mieście szlakiem bożonarodzeniowych szopek. W większości kościołów z roku na rok były wciąż te same świąteczne dekoracje. Wtedy tata, widząc moje rozczarowanie szeptał mi do ucha, żebym wyobraziła sobie inne figury, inną scenerię i ułożenia, a gdy wracaliśmy do domu, malowałam, a czasem lepiłam z plasteliny stajenkę, biblijne postaci, betlejemskie jaskinie i groty.  Tata zawsze rozwijał we mnie przekonanie, że rzeczywistość nie musi być taka, jaką ją widzimy, że to od nas samych zależy jaka będzie, że wszystko można zaczarować i odmienić.
Wychowana z jednej strony na powieściach o niepoprawnej romantyczce z Zielonego Wzgórza, obdarzonej niecodzienną wyobraźnią, z drugiej zaś na cyklu książek o dzieciach walczących ze złem za pomocą magii i czarów, do dziś jestem przekonana, że czasem wystarczy w coś mocno uwierzyć, ale nie zaszkodzi też wypowiedzenie odpowiedniego zaklęcia.

Tegorocznej zimy obfitującej w dodatnie temperatury, mam aż nadmiar powodów, by uciekać w świat marzeń, wspomnień i ożywiać wyobraźnię stęsknioną chłodnego, iście zimowego pejzażu.
Tęsknię za śniegiem skrzypiącym pod stopami, migoczącym blaskiem choinkowych światełek, pojedyńczymi płatkami wirujacymi w powietrzu. Tęsknię za śpiewem sikorek, jazdą na łyżwach po nietopniejącym lodzie, szronem na szybach o poranku, dziećmi lepiącymi bałwany i zjeżdżającymi na sankach.

Pod choinkę dostałam niezwykłą płytę o symbolicznym tytule "Daddy says I'm special", która zaczarowała moje tegoroczne święta i czas po nich. W taki ciepły, ociekajacy deszczem styczniowy dzień, jak dziś powtarzam sobie w myślach, za Kari Amirian, że zima powróci, gdy tylko usłyszy mój głos...



3 stycznia 2012

o wnętrzach francuskich prowincji i sklepach z duszą

W Paryżu, nieopodal kościoła św. Sulpicjusza, w którym wielu francuskich pisarzy umieszcza akcje swoich powieści, oraz w pobliżu kawiarni Pierre'a Herme serwującej słynne waniliowe tartaletki i ciasteczka czekoladowe mieści się sklep, jak z XIX-wiecznej angielskiej powieści. Miejsce tchnące duchem legendarnej Julie Child obfituje w romantyczne kuchenne akcesoria, dekoracyjne dodatki, aromatyczne świece, drewniane meble i stylizowane tekstylia. Jednym słowem drobiazgi, które tworzą klimat alpejskiej wsi. Za sprawą porcelanowych naczyń ozdobionych delikatnymi wzorkami, finezyjnie rzeźbionych w szkle kuchennych pojemników, urzekajacych półeczek na przyprawy z jasnego, bukowego drewna, czy cynkowych doniczek na zioła łatwo odtworzyć klimat prowansalskiej wsi.
A rustykalne stoliki, półeczki na listy i klucze, drewniane lampki z ażurowymi abażurami i duże owalne pudełka na drobiazgi przywodzą na myśl minione lata i ożywiają najpiękniejsze wspomnienia z przeszłosci i kojące, magiczne obrazy. Drewniane domy z czerwonymi dachami i dużymi kominami osadzone w alpejskich dolinach, kwiaty w doniczkach na parapetach i na kamiennych schodach, jednokolorowe rzeźbione okiennice, a w okolicy groty, szerokie pasma rzek, mosty, tarasy widokowe i kolejki linowe. Zapach lasu, szum wody z czystego górskiego potoku, smak maślanych bułeczek śniadaniowych i paryskich croissantów nadziewanych czekoladą.
Trudno mi uwierzyć, że ten niezwykły sklep Comptoir de Famille, to druga co do wielkości sieciowa firma dekoratorska we Francji. Kojąca jest w tych okolicznościach świadomość, że w Polsce podobne rustykalne przedmioty nie podlegają jeszcze masowej produkcji.
















***
Wszystkie fotografie zamieszczone w tej notatce pochodzą z witryny internetowej firmy Comtoir de Famille oraz polskiego dystrybutora marki, firmy Coqlila.